wtorek, 27 października 2015

Zamek Książ w Wałbrzychu

Książański kompleks zamkowo - pałacowy wraz z przylegającym parkiem jest trzecim pod względem kubatury w Polsce (zaraz po Malborku i Wawelu).

Pierwsza historyczna wzmianka o istniejącej w tym miejscu warowni pochodzi z końca XIII wieku. Zamek usytuowany na wzgórzu, przy szlaku handlowym z Czech na Śląsk pełnił funkcję warowną. Jego pierwszych właścicielem był księże świdnicko - jaworski Bolko I. Umocnił on i rozbudował warownię.Stanowił ona jedną z licznych ogniw systemu obronnego księstwa świdnickiego. Zamek był w posiadaniu śląskich piastów do 1368 roku, kiedy to zmarł ostatni z linii Bolko II Mały, a dobra ziemskie, którymi dysponował przeszły do rąk króla Czeskiego.  

W 1509 roku wraz z sąsiednimi majątkami został oddany rodzinie Hochbergów i postał ich aż do czasu II wojny światowej. Od tego czasu surowa, murowana warownia była intensywnie przebudowywana, aby dumnie stanowić rezydencję jednej z najbogatszych rodzin śląskich (później niemieckiej). W XVI wieku na Książ składał się zamek górny z czworoboczną wieżą i przylegającym do niej budynkiem książęcym, dziedziniec dolny i górny. Rozpoczęto również budowę ogrodów. W XVII wieku rozebrano fortyfikację, a w ich miejscu założono ogrody w stylu francuskim.
  

wejście na zamek główny prowadzi przez dziedziniec honorowy

Podążający za modą właściciele w XVIII wieku uczynili z zamku barokowy pałac (dzięki pracy wielu artystów powstała m.in. Sala Maksymiliana, dziedziniec honorowy oraz budynek bramny z wieżami). Kolejne lata przyniosły kolejne przebudowy (m.in. w XIX wzniesiono część południowo - zachodnią zamku z dwiema wieżami, dodano również neorenesansowe zwieńczenie wieży głównej).


budynek bramny z wieżami

Zwiedzanie 
Wstęp do Książańskiego Parku Krajobrazowym jest bezpłatny. Płaci się za wstęp na zamek. Zwiedzanie z przewodnikiem jest dodatkowo płatne. Zastanawiając się nad tą opcją należy brać pod uwagę, że samodzielnie nie można wejść w wiele miejsc (o czym nie zostaliśmy poinformowani w kasie:\)

Trasa turystyczna dla indywidualnych turystów jest dobrze oznakowana i prowadzi przez najciekawsze miejsca zamku.

czarny dziedziniec - część starego, średniowiecznego zamku


Sala Maksymiliana - dwukondygnacyjna, reprezentacyjna sala zamku. 
Jej nazwa pochodzi od Konrada Ernesta Maksymiliana Hochberga, który uczynił z Książa barokowy pałac

Salon Chiński

Salon Gier

ogrody 

kopia renesansowej elewacji z jednego z norymberdzkich domów 

XIX wieczna część zamku

W grudniu 2012 roku zostało udostępnione III piętro dla zwiedzających.

W drodze powrotnej warto zajrzeć do Palmiarni (jej zwiedzanie jest w cenie biletu). Palmiarnia powstała z inicjatywy ostatniego przedstawiciela rodu Hochbergów na Zamku Książ - Jana Henryka XV. Książę budował ją z myślą o swojej małżonce Marii Teresie Cornwallis- West, zwanej Daisy, która była miłośniczką roślin.









Zamek krzyżacki w Radzyniu Chełmińskim

Ruiny zamku krzyżackiego w Radzyniu Chełmińskim imponują swoją wielkością.

Pierwsze co zwraca uwagę to piękne położenie zamku. Obszerne zielone wzgórze otoczone resztkami murów i górujące nad nimi wieże oraz skrzydło południowe. W słoneczny, piękny dzień widok na pewno zachwyca - mi niestety przypadł w udziale zimny, deszczowy i pochmurny (z tego też powodu brak zdjęć).

Już w XIII wieku zniesiono tu pierwszą fortyfikację, jednak powstanie zamku właściwego datuje się na XIV wiek (rozpoczęcie budowy 1310, koniec 1340 r).

Po zaparkowaniu samochodu przed skrzydłem południowym rozpoczęłam zwiedzanie. W pierwszej kolejności wybrałam się do zamkowych piwnic. Dawniej pełniły one funkcje gospodarcze. Dziś znajduje się w nich kilka salek muzealnych.

zamkowe piwnice

W salach można obejrzeć różne atrybuty rycerskie, poznać historię zamku. Warto zwrócić uwagę na makietę obrazującą wygląd zamku w czasach jego świetności.


Składał się on z trzech części: zamku wysokiego (domu konwentu), przedzamcza południowego i przedzamcza wschodniego. Całość otaczała go fosa zasilana z Jeziora Zamkowego. Przedzamcze południowe pełniło głównie funkcje gospodarczą - znajdowały się tam stajnie, browar, spichlerze, piekarnia. Przedzamcze wschodnie funkcję strażniczą. Do zamku wysokiego można było się dostać tylko od północy pokonując po drodze trzy mosty!
Zamek wysoki zbudowany na planie kwadratu zajmował prawie 2,5tys m kw. (49,4m x 49,6m) i został rozplanowany jak typowy zamek krzyżacki: piwnice i parter zajmowały pomieszczenia gospodarcze, I piętro sale reprezentacyjne i mieszkalne, a najwyższe pełniło funkcje obronne.
W skrzydle południowym prócz bramy wjazdowej i pomieszczenia dla straży znajdowała się kaplica oraz refektarz, we wschodnim kapitularz i dormitoria, w północnym infirmeria, a w zachodnim mieszkania komtura.

Po wyjściu z piwnic udałam się na wieże. Trzeba przyznać, że wejście nastręcza trochę trudności (wąskie i niskie korytarze, śliskie schody, ciemność). Wieże mają wysokość 32 m i z czterech zachowały się tylko te dwie.

krużganek

wejście na wschodnią wieżę 

Warto się przemęczyć i wejść na chociaż jedną z wież, aby zobaczyć otaczającą zamek okolicę z wysokości.
 

widok z wieży wschodniej na zachodnią
widok na dziedziniec od strony zachodniej
Po zobaczeniu okolicy z dwóch wież została mi tylko do zobaczenia kaplica.


Podsumowanie
Wstęp płatny (chyba 8 zł).
Bez przewodnika.
Bez opisów i wskazówek co do zwiedzania.
Warto przyjrzeć się makiecie zamku umieszczonej w piwnicy i przeczytać jego historię.
Miejsce zdecydowanie zawodzi przy bliższym poznaniu.








 
 

poniedziałek, 14 września 2015

Jurajski Rowerowy Szlak Orlich Gniazd

Rowerowy szlak prowadzący przez większość jurajskich warowni (zwanych Orlimi Gniazdami) mierzy 190 km i łączy Kraków z Częstochową.

Orle Gniazda to zamki zbudowane w średniowieczu na polecenie Kazimierza Wielkiego mające strzec Królestwa Polskiego (głównie Krakowa).

My nasz szlak rozpoczęliśmy w Częstochowie na starym rynku. Przy wyjeździe z Częstochowy już pierwsze wzniesienie - psychiczne przygotowanie do kolejnych czekających na szlaku. Pierwsze koty za płoty jak to się mówi ;)

Szlak kiepsko oznaczony i zamiast skręcić za Mirowem, pojechaliśmy prosto, aż do Sanktuarium Św. Ojca Pio... Na szczęście nie byliśmy w tym błędzie sami - mijani rowerzyści również nie zauważyli skrętu. Zawróciliśmy, skręciliśmy i przez Rezerwat Zielona Góra dotarliśmy do pierwszego zamku na trasie - zamku w Olsztynie.


zamek w Olsztynie
Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z XIV wieku. Miał być on warownią broniącą Królestwo Polskie przed Czechami i Śląskiem. Jego fundatorem był ówczesny król - Kazimierz Wielki. Niestety do naszych czasów nie pozostało wiele. Powodem są liczne podboje, czas oraz ukształtowanie terenu. Już wzmianki historyczne z XVIIw. , mówią, że skały przy zamku są popękane, a wnętrza zaniedbane i niebezpiecznie w nim przebywać. Ostatecznym ciosem dla zamku był potop szwedzki. Szwedzi ograbili go z cennego wyposażenia oraz dokonali takich zniszczeń, iż na zamek nie mógł już pełnić swojej funkcji. Na początku XVIII wieku rozebrano znaczne fragmenty dolnej warowni, a uzyskany budulec posłużył okolicznym mieszkańcom. Najlepiej zachowaną częścią zamku jest cylindryczna baszta sołtysia z XIII. Można także obejrzeć fragmenty murów obronnych, filary mostu z XIII wieku, zabudowę gospodarczą z XVI, XVII wieku, fundamenty kuźni. Olszyn zachwyca przepięknym położeniem i widokami.    

Po obejrzeniu romantycznych ruin i odpoczynku, czas na szybki obiad w okolicznej knajpce i ruszamy dalej. Trasa prowadziła nas głównie przez las. Po kilkunastu kilometrach zboczyliśmy lekko ze szlaku rowerowego, aby zobaczyć kolejny zamek - Ostrężnik. Po ciężkiej przeprawie, pchając rowery pod górę z wieloma, wystającymi konarami i skałami utwierdziliśmy się w przekonaniu, że szlak pieszy na rowery się nie nadaje. Na dodatek niedoczytanie sprawiło, że nie wiedzieliśmy, że tego zamku nie znajdziemy. Samo istnienie zamku owiane jest tajemnicą i niewiele źródeł historycznych potwierdza jego istnienie. Nieliczne mówią, że Kazimierz Wielki rozpoczął budowę zamku Ostrężnik w XIV wieku, ale nie wiadomo czy została ona zakończona. Legendy mówią, że jego podziemia połączone są z podziemiami zamku w Olsztynie, i że było tu więzienie.  


w lesie można znaleźć pojedyncze elementy zabudowy zamku Ostrężnik


w rezerwacie Ostrężnik znajduje się wiele ciekawych, naturalnych form skalnych


Zjechaliśmy z góry i w promieniach zachodzącego już słońca skierowaliśmy się na właściwy szlak. Trasa prowadziła nas w stronę miejscowości Niegowa, gdzie odbiliśmy na Mirów. Droga przyjemna - asfaltowa - doprowadziła nas do zamku rycerskiego w Mirowie. Ruiny te są pamiątką po jednym z pierwszych zamków warownych na szlaku Orlich Gniazd. Obecnie są własnością prywatną i nie ma do niech wstępu. Podziwiać można jednak kamienne mury, strzelistą wieżę i fragmenty zamku górnego.  


zamek w Mirowie

Niecałe 2 km dalej wzdłuż trasy znajduje się zamek królewski Bobolice. Został on zbudowany na zlecenie Kazimierza Wielkiego ok. 1350 roku. Zamek pełnił funkcję warowne i mieszkalne do XVIII wieku. Obecnie został zrekonstruowany przez prywatnego inwestora i można go zwiedzać za opłatą. 


zamek królewski w Bobolicach
Licznik na rowerze wskazywał ponad 70 km, a zegarek godzinę 22. Czas na nocleg. 

Głównym celem wycieczki dnia następnego miał być zamek Ogrodzieniec w Podzamczu. Wyruszaliśmy wczesnym rankiem. Trasa przez kilkanaście kilometrów prowadziła wygodnymi utwardzonymi drogami. Jadąc wzdłuż torów nie należy przegapić znaku informującego o skręcie szlaku do Rezerwatu Góra Zborów. Szlak pieszy, jak mieliśmy się okazje przekonać dnia poprzedniego nie nadaje się dla rowerzystów, a w tym miejscu oba szlaki połączyły się. Podjazdy przez piasek, w których zapadały się koła, konary i kamienie, na które trzeba było wnieść rower oraz ciągle przeszkadzające w nabraniu prędkości grupki pieszych mocno zniechęciły nas do tej trasy. Tutejsze lasy pożegnaliśmy z ulgą. Na szczęście kilkanaście kilometrów dalej czekała nagroda:


zamek Ogrodzieniec

zamek Ogrodzieniec tętni życiem

zamek Ogrodzieniec



Jest to największy i najpiękniejszy zamek na Jurze Krakowsko Częstochowskiej. Zajmuje powierzchnię 3ha i jest najlepiej zachowanym średniowiecznym zamkiem w Polsce. 

Budowa zamku rozpoczęła się w 1350 roku (oczywiście inicjatorem był Kazimierz Wielki). Właścicielami zamku były kolejne bogate rody, które dbały i rozbudowywały go. Zamek został zniszczony i splądrowany po raz pierwszy dopiero przez Szwedów (1655-1660). Kilka lat później ówczesny właściciel odbudował go, dodał kolejne pomieszczenia i otaczył murem obronnym. Na nic to się zdało - Szwedzi w 1702 roku znów splądrowali Ogrodzieniec i dodatkowo podpalili. Na przestrzeni kolejnych stu lat zamek powoli pustoszał i kolejne jego części stawały się ruiną. W XIX wieku nikt już tu nie mieszkał. W drugiej połowie XX wieku Państwo Polskie wykonało prace konserwatorskie i zabezpieczające i od tego czasu jest obiekt jest udostępniony turystom.

Na zwiedzenie zamku warto poświęcić kilka godzin. My po przejściu głównym szlakiem ruszyliśmy w dalszą drogę.

Do Smolenia (kolejnej twierdzy) pojechaliśmy przez Pilicę.


twierdza Smoleń na horyzoncie !

Z racji tego, że w Smoleniu nie znaleźliśmy żadnego noclegu musieliśmy się spieszyć i nie zdążyliśmy zwiedzić tego zamku. Nocleg znaleźliśmy dopiero w odległym o 10 km Bydlinie. Już w szarówce dnia wjechaliśmy na teren ośrodka, który przyjął nas na noc. 


Kolejny dzień zaczął się wyprawą pod twierdzą Bydlin. Niestety zobaczyliśmy tylko plac budowy i krzątających się niemrawo nas robotników. Zamek w budowie. Z racji, że wczorajszego dnia nadrobiliśmy kilkanaście kilometrów mogliśmy spokojnie udać się w kolejne miejsce – zamek Rabsztyn. 

Do zamku prowadziła miła droga przez las, choć nie pozbawiona wzniesień (do 60m). Okoliczności przyrody najpiękniejsze. Gęsty las odgradzał nas skutecznie od skwaru na jaki byliśmy narażenia na otwartych terenach. Wilgotne poszycie z mchu zapewniało przyjemy klimat. Ruiny zamku w Rabsztynie zachowały się niewielkim stopniu. Zamek pochodzi z końca XIV wieku, choć warownia drewniana była tu już w XII wieku. Ciekawostką jest to, że na zamku w XVI wieku znajdowała się niewielka hodowla lwów Stefana Batorego.

ruiny zamku Rabsztyn
na dziedzińcu

Odpoczęliśmy w cieniu wieży (żar lał się z nieba nieubłaganie), wypiliśmy kawę w pobliskiej restauracji, spojrzeliśmy na mapę i ruszyliśmy na Olkusz.




Za miasteczkiem zmieniliśmy trasę i odbiliśmy z Rowerowego Szlaku Orlich Gniazd chcąc zobaczyć jeszcze Ojcowski Park Narodowy. W czasie przejazdu odcinka Przeginia – Jerzmanowice ścigaliśmy się z burzą, którą cały czas mieliśmy za plecami i która lada chwila miała nas polać solidnym deszczem. Na szczęście trasa chodnikiem (jechaliśmy wzdłuż krajówki) pozwalała na osiąganie większych prędkości. Na tym odcinku było kilka fajnych podjazdów, i jeszcze fajniejszych  zjazdów (bo szybkich). Jerzmanowice zapadną nam w pamięć jako podjazdy, podjazdy i jeszcze większe podjazdy...
Na samej górze podjazdu była wiatka autobusowa, w której postanowiliśmy zrobić krótką przerwę. Była to trafna chwila, gdyż za niecałe parę minut burzy udało się nam dogonić. W między czasie telefonicznie szukaliśmy noclegu. Niedaleko nas stała tabliczka informująca o niedalekiej odległości od Krakowa, ale nam do kończenia wyprawy się nie spieszyło. Ominęliśmy tabliczkę bokiem:)
Skierowaliśmy się wygodnym zjazdem na Ojców. W miejscowym schronisku zostawiliśmy rowery i pieszo poszliśmy do Ojcowskiego Parku Narodowego.



Dolina Prądnika przeniosła nas do XIX wieku. Nie udało się nam co prawda zwiedzić jaskini Łokietka (przybyliśmy o 30min za późno), ale i tak masywy skalne oraz drewniane domy zrobiły na nas ogromne wrażenie. Zachwyciliśmy się.

dolina Prądnika




tzw. "rękawica"


Zjedliśmy łososia złowionego w miejscowym strumieniu w knajpce z widokiem na wapienne ostańce. Słońce zachodziło powoli. Z doliny do miejsca noclegu wyszliśmy już po ciemku.


Następnego dnia rankiem, tym razem już na rowerach, zjechaliśmy ponownie do doliny. Zjedliśmy śniadanie nad potokiem rozkoszując się otoczeniem. Ostatni dzień naszej wycieczki – czas ruszać na Kraków.

śniadanie :)

Przejazd przez dolinę bajeczny – najpiękniejszy na całej naszej trasie. Do Krakowa prowadziła prawie w całości łatwa, asfaltowa droga, która nie zajmuje wiele czasu. Ilość turystów na Krakowskim rynku przerosła nas, więc czas do pociągu spędziliśmy trochę spokojniejszych na plantach.                      

Krakowskie planty




         
  



niedziela, 13 września 2015

Na ziemi chełmińskiej - Zamek Golubski

Będąc w okolicach Torunia warto odwiedzić świetnie zachowany średniowieczny zamek krzyżacki w Golubiu-Dobrzynie. Położony na wzgórzu pięknie góruje nad miastem i łatwo do niego trafić.

Pierwszą drewnianą konstrukcję obronną wznieśli tu Krzyżacy pod koniec XIII wieku. Było to strategiczne miejsce, ponieważ Drwęca (nad którą położone jest miasteczko) oddzielała ziemie Państwa Zakonnego od ziem polskich. W 1300 roku rozpoczęto budowę zamku komturskiego. Zasadnicza forma zamku została ukształtowana ok. 1330 roku.

Rekonstrukcja zamku z XIV wieku wg. J.Sławińskieho i J.Salma(źródło: www.zamkipolskie.com)

Warownia za czasów krzyżackich składała się z zamku wysokiego (właściwego) wzniesionego na planie prostokąta (39x42m), który zachował się do dnia dzisiejszego oraz z przedzamcza, z którego ostały się jedynie fundamenty.



Zamek zwiedza się z przewodnikiem. Czeka on na turystę na dziedzińcu zamkowym o każdej pełnej godzinie.

dziedziniec z krużgankami

Zwiedzanie rozpoczyna się od piwnic zamkowych. Kiedyś miejsce o funkcji magazynowej, dziś przekształcono w mini salę, w której obejrzeć film o historii zamku oraz mini muzeum etnograficzne.

salka muzealna w piwnicach zamkowych
          
Kolejnym miejscem, do którego prowadzi przewodnik jest sala w wieży głównej z celą więzienną. Sama sala - otynkowana i odmalowana - nie zachowała niestety średniowiecznego klimatu. Cela więzienna, którą ogląda się z góry, na ów czasy bardzo komfortowa, nowoczesna, ponieważ skazany mógł się w niej swobodnie położyć oraz miał miejsce, z którego odprowadzane były fekalia (także nie zalegał w nich przez cały czas odbywania kary...). Loch posiadał także wentylację.

7 metrów w dół "luksusowy" loch

Tzw. końskimi schodami wchodzimy na pierwsze piętro. Szerokie przejście (dziś drewniane schody, kiedyś kamienny wjazd) umożliwił braciom zakonnym dostanie się do swoich komnat (sypialni) bez konieczności zsiadania z konia. Dormitoria zajmują skrzydło północne zamku.

tzw. końskie schody

Zachodnie skrzydło zamku zajmuje kapitularz, czyli sala obrad. Znajduje się w niej również tajemne przejście... Niecałe 300 lat później (na początku XVIIw.), kiedy zamek zamieszkiwała Anna Wazówna kapitularz przekształcono w jej sypialnię.

Z kapitularza przechodzimy do małej salki szpitalnej (tzw. infirmeria), z której małymi otworami w ścianie można zobaczyć kolejne, najważniejsze, pomieszczenie: kaplicę pw. św. Krzyża . Dzięki tym małym okienkom chorzy mogli uczestniczyć w nabożeństwach bez konieczności przemieszczania się. 

Kaplica posiada część oryginalnego gwiaździstego sklepienie z czasów krzyżackich. Było to bardzo nowoczesne, bogate rozwiązanie jak na tamte czasy. 

W ścianach kaplicy znajdują się również otwory z sal pokutnych. 

Do kaplicy prowadzi bogato zdobiony portal (m.in. z wizerunkami małp, w których upatruje się grzesznej natury człowieka. Wchodząc do kaplicy należy sobie o tym przypomnieć i pozostawić tą "grzeszną naturę" na zewnątrz) 


gwiaździste sklepienie kaplicy

W skrzydle wschodnim mieści się dawna sala jadalna (refektarz). Dziś w sali znajduje się ekspozycja związana z turniejami rycerskimi.

Ostatnim miejscem, do którego prowadzi przewodnik jest sala z wystawą pt. "Wikingowie na ziemiach polskich". Wystawa zupełnie nie pasuje do miejsca i zaistniała tam chyba przez zupełny przypadek.

Na drugim piętrze zamku, nie udostępnionym zwierzającym, znajduje się hotel.



Krótka, późniejsza historia zamku 
Zamek po objęciu nad nim władzy przez Królestwo Polskie uległ przebudowie z krzyżackiego zakonu-twierdzy na renesansową rezydencję. Uczyniła to Anna Wazówna, która zamieszkała w nim w latach 1616-1630. Zmieniono kształt okien, dodano wieżyczki oraz attyki. Anna Wazówna rozpoczęła okres panowania damskich rządów w starostwie (jej następczynie to: Konstancja Austriaczka [druga żona Zygmunta III Wazy], Anna Katarzyna [córka Zygmunta III Wazy i Konstancji], królewna Cecylia Renata). 

Ciekawostką jest, że Anna Wazówna na terenie zamku posiadała arboretum, gdzie hodowała jako pierwsza na terenach polskich tytoń uzyskany od tureckiego handlarza.

Po krótkich kobiecych rządach zamek przeszedł w ręce lokalnych rodzin magnackich, którzy zamieszkiwali w nim, aż do czasów zaborów (1772). 

Dalsza historia obdarła zamek-rezydencję z jego dostojeństwa. O ile Prusacy urządzili w nim mieszkania dla urzędników, o tyle np. w czasie wojen napoleońskich Francuzi urządzili w nim lazaret, a w 1831 roku nowy dzierżawca ulokował w nim obory dla swoich zwierząt. Następnie służył jako więzienie i szkoła wiejska. Zamek niszczał. Znacznych uszkodzeń doznał przez nawiedzające ziemie chełmińską w XIX wieku huragany.    

Próbę odbudowy podjęto na początku XX wieku. Polskie władze urządziły w nim regionalne muzeum i powoli odremontowywały zniszczone pomieszczenia. Prace te zatrzymane przez II wojnę światową i Niemców, którzy zorganizowali tu obóz dla młodzieży, wznowiono zaraz po wojnie i trwają do dziś.  
             


Czas zwiedzania zamku to około godzina.
Bilet: 10 zł.
Polecam :)

 




piątek, 3 kwietnia 2015

Tatarskie Przysmaki - Supraśl

Supraśl jest jednym z miast leżących na Podlaskim Szlaku Tatarskim, który zapoczątkowałam (na razie głównie kulinarnie) w Tatarskich Przysmakach.

Jest to mały, niepozorny lokal znajdujący się w Centrum Kultury w Supraślu. Idąc ulicą widać tylko niewielką drewnianą tabliczkę z nazwą - trochę ciężko tam trafić. Ale jak już raz się trafi będzie się o tych smakołykach marzyć cały czas!

Karta dań obfituje w przeróżne, obco brzmiące nazwy potraw i niskie, przystępne ceny.
Miejsce zarówno dla mięsożercy, jak i wegetarianina.

Cóż my tam jedliśmy?

Kobate, fyrsztyki, kołduny, kartoflaniki, sebzeli...
... na deser dżantyk i almałyk....
a wszystko to popijaliśmy sytą !


kartoflaniki

kobate


A teraz z tatarskiego na nasze ;)
Istnieje kilka rodzajów pierekaczewników, czyli wypieków w kształcie ślimaka. Taki wypiek jest rodzajem pieroga, i tak jak pieróg może mieć różne nadzienia:

  • kobate to pieróg z nadzieniem mięsnym
  • sebzeli nadziewany jest warzywami
  • almałyk jest na słodko z jabłkami
  • dżantyk to pieróg ze słodkim białym serem i rodzynkami
Sytą nazywa się przepyszny napój sporządzony na bazie miodu.


Każdemu, kto zapuści się w podlaskie strony polecam ten lokal!





 

niedziela, 29 marca 2015

Zamek w Tykocinie

Zamek w Tykocinie zwiedziliśmy przy okazji wycieczki do Białegostoku.

Sam Tykocin również jest bardzo ciekawym miejscem do spędzenia w nim kilku godzin, ale o tym w innych postach :)

Parkując w centrum miasteczka do zamku trzeba przejść mostem nad Narwią. W zamku znajduje się dziś hotel i restauracja, ale cześć budowy jest dostępna dla zwiedzających. Wchodzimy przez bramę i kierujemy się do wejścia. Miłe zaskoczenie - zwiedzanie z przewodnikiem w cenie normalnego biletu:)

zamek w Tykocinie

Pierwsze umocnienia warowne powstały tu w XI wieku, jednak budowę zamku datuje się na rok 1433. Jego właścicielem był ród Gasztołdów (byli to miejscowi wojewodowie). Niecałe 100 lat później ród ten wygasł w linii męskiej i na mocy ówczesnego prawa majątek przeszedł w ręce króla Polski - Zygmunta I Starego, a następnie jego syna Zygmunta II Augusta. Zajął się on rozbudową zamku oraz rozpoczął fortyfikację. Zarówno ze względu na bagienne położenie, jak i fosę, liczne palisady, przekopy i drewniano-ziemne wały była to jedna z najlepszych twierdz w Polsce. Zygmunt August stworzył arsenał, bibliotekę (w której znalazł się bogaty księgozbiór przywieziony z Wilna) oraz skarbiec.

Po jego śmierci zamek przejął Stefan Batory, który również docenił Tykocin jako dobrze usytuowaną twierdzę i jeszcze bardziej go rozbudował. To za jego czasów powstał zamek na planie czworoboku. Wybudował w narożach cztery cylindryczne bastejony i jedną wieżę bramną. Zamek stał się arsenałem królewskim. Znajdowało się w nim podobno 500 armat!  

W XVII wieku Tykocin uznawano powszechnie za jedną z najpotężniejszych twierdz nizinnych w Europie.

Dalsze umocnienia wprowadził Zygmunt III Waza tworząc z zamku w Tykocinie nowoczesną twierdzę bastionową. W tym czasie zbudowano cztery potężne bastiony połączone kurtynami oraz zasypano fosę.

Zamek był strategicznym miejscem w czasie potopu szwedzkiego i II wojny północnej (bitwa pod Tykocinem 1656), w których mocno ucierpiał.

Za zasługi wojenne zamek został oddany Stefanowi Czarnieckiemu, który go odbudował i więził swoich jeńców wojennych. Kilka lat później (poprzez małżeństwo córki Czarnieckiego) przeszedł w ręce rodu Branickich.

W 1734 roku w zamku wybuchł pożar niszcząc go znacząco. Od tego czasu nikt już w nim nie zamieszkał. Nakazano rozbiórkę zamku, a materiał budowlany wykorzystali mieszkańcy do budowy swoich domów...


Zainteresowanie ruinami Tykocina powróciło w latach 60 XIX wieku. Zaczęło prace archeologiczne na jego terenie w celu odbudowy potężnej twierdzy. Niewiele jednak zrobiono. Prawie pół wieku później rozlegle tereny nad Narwią oraz ruiny zamku kupił prywatny przedsiębiorca Jacek Nazarko.
2002 roku wmurowano kamień węgielny pod budowę nowego obiektu na miejscu dawnego zamku. Na podstawie odnalezionych w archiwum w Petersburgu zachowanych planów warowni, odtworzono domniemaną formę mieszkalną skrzydła zachodniego zamku, zbudowano hotel, restaurację i część muzealną.     

Zwiedzanie zaczynamy w mrocznych przyziemiach zamku. Ryciny w salach muzealnych opowiadają dzieje zamku, a licznie zgromadzone eksponaty ukazują jego warowną przeszłość. Znajdują się tu kule armatnie, szable, pociski, topory, elementy uprzęży końskich, żelazne okucia drzwi, potężne kłódki, skoble i zasuwy.

część muzealna zamku

eksponaty

Kolejnym punktem trasy turystycznej była Szklana Sala, w której znajduje się okazały, kamienny piec. Piec ten po części został odtworzony z oryginalnych fragmentów kafli znalezionych w czasie wykopalisk. Kafle pochodzą z początków XVII wieku, o czym świadczą elementy zdobień o charakterze włoskim (winorośl). Również przepiękne wykończenie pieca i ilość dekorów świadczy o wpływach włoskiego renesansu na polskich twórców. Na dekoracyjnym szlaku dzielącym piec widnieją sceny z bitew. Aby rozpalić taki piec podobno trzeba było użyć kilkaset kilogramów drewna.


piec kaflowy w Szklanej Sali
Ostatnim miejscem, na które się udajemy, jest wysoka wieża więzienna. Z niej rozlega się panorama okolic Tykocina. Wieża była miejscem, której przetrzymywano jeńców.

widok z Wieży Więziennej

widok na odbudowane zachodnie skrzydło zamku, w którym znajdują się pokoje hotelowe

 
podmokła okolica była idealnym miejscem dla twierdzy